10 - 11.09. 2014 - Lecimy do Chin
Przed nami bardzo długi dzień. Zbiórka o 6, wyjazd przed 8, na lotnisku byliśmy około 11. Ale wcześniej - tradycyjnie już zrobiliśmy próbę musztry przy zajeździe Bąk przed Warszawą.
Dużo czasu zajęło nadawanie bagażu, ale mimo tego dość długo musieliśmy poczekać zanim weszliśmy na pokład Boeinga 777 - 200 linii Emirates Airlines, znanych nam już z ubiegłorocznego wyjazdu do Hong Kongu.
Około godziny 15 wystartowaliśmy z Lotniska im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Za ponad pięć godzin wylądowaliśmy w Dubaju.
Czekamy - terminal na Okęciu
Trzeba naładować komórki - terminal w Dubaju
Po kilku godzinach czekania wchodzimy na pokład Airbusa 380 - 800 linii Emirates Airlines.
Tak się złożyło, że lecimy dwoma największymi - w swoich kategoriach - samolotami. Boeing 777 to największy samolot pasażerski o dwóch silnikach, a Airbus 380 to obecnie największy na świecie samolot przewożący ludzi, który w tej kategorii zdetronizował słynnego Boeinga 767 - Jumbo Jeta
Przed nami ponad osiem godzin w powietrzu. Na szczęście wyżywienie i obsługa w liniach Emirates jest na najwyższym światowym poziomie.
Ze względu na wciąż powiększającą się różnicę w czasie stopniowo tracimy orientację, jaki teraz jemy posiłek - śniadanie czy może kolację.
W czwartek po południu czasu miejscowego, a około 9.30 rano czasu polskiego lądujemy w Szanghaju. Wypełniamy karty imigracyjne, przechodzimy kolejną odprawę, czekamy na bagaże i ruszamy dalej.
W tym mieście mieszka ponad 25 milionów ludzi. Od jednego krańca miasta do drugiego jest około 100 kilometrów. Z naszą sympatyczną panią pilot jedziemy z lotniska na pyszną kolację, złożoną z chińskich dań, na szczęście jest niedaleko - tylko godzina drogi autostradą. Musimy się przyzwyczaić do nieco innej perspektywy...
Komentarze
Prześlij komentarz